Dwie cząstki odmienne z daleka od siebie
Mijają się czasem, bez wiedzy właściwie
Nie widzac, nie czując zapachu swojego
Nie pragnąc w swym sercu na razie niczego
Lecz w końcu się zbliża jakby burza letnia
Grzmi z dala pomrukiem niesiona przez łąki
Nagle niebo z trzaskiem na kawałki pęka
Błysk i grom potworny jest zalążkiem piękna
Dwóch cząstek już nie ma, jest już jedno ciało
Co płonie jak ogień wiecznego istnienia
Przenika się, łączy razem w jedną całość
By być z sobą wiecznie, bo łączy je CHEMIA
PANP