Raz w drogę ruszyłem goscińcem piaskowym
A za mną domostwo samotne zostało
LAS STARY przede mną otwierał swe wrota
Więc krok wydłużyłem, chyba lekko wiało…
Tak krocząc spokojnie przygodzie na przeciw
W korony drzew wzrokiem w zachwycie wpatrzony
Zerkam nagle w koło, na pnie pięknych sosen
Gdzie jestem? Daleko? Coś niesie się głosem…
Ktoś w głębi przebiega w podskokach wesołych
Na głowie przybrany czerwonym nakryciem
W ręku ma koszyczek kilka słodkich rurek
Czyżby tam kłusował Czerwony kapturek???
Idę dalej w głębię lekko zaskoczony
W krzewach widzę drżenie, kilka małych dłoni
Skryty za konarem czekam na rabusia
Oczom swym nie wierzę to Jaś i Małgosia
Mętlik w głowie straszny, zwidy to czy jawa
Trzeba chyba wracać bo wieczór zapada
Może już w spokoju powrócę bez smutków
No nie mogę, widzę siedmiu krasnoludków
Na pięcie zawracam i na skrzydłach lecę
By w domu przetrawić dzisiejsze obrazy
Niby zwykły las, ot pod Gliniojeckiem
Miło bylo nagle stać sie znowu dzieckiem
PANP